Cieśnina Bosfor, przecina turecki Stambuł na dwie części. Jednak w odróżnieniu od rzek, które dzielą miasta, przez które przepływają, o Bosforze mawia się najczęściej, że łączy. Morze Czarne z Morzem Marmara, kontynent europejski z azjatyckim. Łączy mieszkających tam ludzi i turystów.
Cieśninę Bosfor można przebyć na wiele sposobów. Mieszkańców Stambułu szczególny związek łączy z drogą wodną. Nie darzą jej estymą, nie traktują też jak atrakcji, nie napawa ich dumą, jak to bywa z zabytkami, czy miejscami kultu. Są do niej w szczególny sposób przywiązani.
Bosforskie przeprawy to bez wątpienia jedna z większych atrakcji turystycznych. Nie w tym jednak rzecz. To, co porusza turystów, dla mieszkańców jest przecież codziennością. Płyną na drugi brzeg do pracy, do szkoły, po zakupy, żeby odwiedzić znajomych. Kilka razy dziennie przeprawiają się pomiędzy dwiema częściami miasta, pomiędzy dwoma kontynentami, za sobą zostawiając domy, przed sobą mając pracę, zakupy, spotkania, lub odwrotnie.
Myliłby się jednak ten, kto chciałby promy potraktować, jak jeden z wielu środków transportu. Bosforskie promy, z których część pełni rolę wodnych tramwajów, nadają momentowi przeprawy szczególnego wymiaru. Nawet wtedy, kiedy są zatłoczone ( a bywają momenty, że zatłoczone są bardzo), kiedy pasażerowie się spieszą, a dzieci płaczą, moment wejścia na pokład wszystko zmienia.
Trwająca pół godziny podróż daje mieszkańcom Stambułu oddech, specyficzny, bosforski rodzaj odprężenia. Nawet w najtrudniejszych godzinach szczytu nie ma na promie irytacji, czy zmęczenia. Tam, w odróżnieniu od zakorkowanych ulic, wszystko jest jasne. To te szczególne momenty dnia, kiedy niczego nie można przyspieszyć, niczego zmienić. Chwila wytchnienia, kiedy obowiązkom i zadaniom mówi się stop. Po to, żeby przygotować się na inną, a przecież także własną, część swojego życia. Na drugi brzeg. Drugi kontynent, drugą część tego samego miasta.
Mieszkańcy Stambułu żyją na styku kultur, codziennie dbając o to, by różnorodność nie dzieliła. Niezależnie od tego, w którą stronę płyną pasażerowie, na którą część czekają: azjatycką, czy europejską, zawsze jest to część tej samej całości. I Bosfor, który im towarzyszy, obie te strony spaja w całość. Jedną, na dwóch brzegach równocześnie.